Nie od dziś wiadomo, że polski system biurokratyczny należy do najbardziej rozbudowanych, najbardziej zagmatwanych, i przez to – najbardziej absurdalnych w Europie. Nierzadko obywatele, którzy zmuszeni są załatwić jakąkolwiek sprawę urzędową, dostają białej gorączki już na samą myśl. Gąszcz przepisów, kruczków i paragrafów jest na tyle skomplikowany, że przeciętny Kowalski ma nikłe szanse na doprowadzenie urzędniczej sprawy do końca. Sprawą, którą chcielibyśmy się zająć w tym miejscu, jest uzyskanie dotacji na własną działalność gospodarczą z urzędu pracy.

W teorii sprawa wygląda następująco: o tego typu dotację można ubiegać się w dowolnym momencie. Nie ma znaczenia, czy przyjdziemy we wtorek rano, czy w piątek popołudniu, czy w kwietniu, czy we październiku. Teoretycznie przepis ten jest więc niemal doskonały. Jak to jednak wygląda w praktyce?

Owszem, wniosek możemy złożyć kiedy chcemy. Mało tego – może on również zostać rozpatrzony pozytywnie nawet następnego dnia. Zanim jednak wpadniemy w szał radości po obejrzeniu pieczątki z napisem: „rozpatrzono pozytywnie”, powinniśmy zdać sobie sprawę z jednego, malutkiego faktu. O czym dokładnie mowa?

A no o tym, że urzędy pracy otrzymują fundusze wraz z rozpoczęciem nowego roku kalendarzowego. Nie trzeba chyba nikomu specjalnie tłumaczyć, że fundusze te, jak to bywa w naszym pięknym kraju, praktycznie nigdy nie wystarczają na dofinansowanie wszystkich pozytywnie rozpatrzonych wniosków. W efekcie wnioski rozpatrzone pozytywnie ale złożone w ostatnich miesiącach danego roku nierzadko muszą poczekać do rozpoczęcia roku następnego. Zasada jest więc prosta – wniosek powinniśmy składać natychmiast po Nowym Roku.

Dodatkowym problemem zagmatwanej biurokracji jest również urzędnicze zamiłowanie do gubienia naszych wniosków, bądź niektórych dokumentów, co w niektórych przypadkach kończyło się nawet mozolnym powtórzeniem całego procesu służącego otrzymaniu dotacji. Pamiętajmy, że dla nas, różnica między końcem grudnia, a początkiem stycznia wynosi mniej więcej tydzień. Dla przeciętnego urzędnika natomiast – jest to cały rok.